26 kwietnia 2022
Kategorie: Brak kategorii

W tym tygodniu, już we wtorek zapraszamy Was do lektury materiału przygotowanego przez redaktora Adama Mauksa 👀📜👇


Święto sportu, czyli awantura w Gdyni


Dziś wydaje się to niemożliwe, ale dwa lata po zakończeniu wojny doszło w Trójmieście do pierwszej udokumentowanej w ówczesnej prasie stadionowej awantury. Pisze o tym w swoim artykule z 7 czerwca 2015 roku na łamach portalu Trojmiasto.pl Tomasz Kot.

„17 lipca 1947 r. w Gdyni, na ówczesnym stadionie miejskim, spotkały się zespoły KKS Grom Gdynia i KKS Gedania Gdańsk. Oba kluby kolejowe zmierzyły się w trakcie turnieju zorganizowanego w ramach „Święta sportu”. Kluby te grały wówczas w lidze okręgowej” – pisze autor. … O godz. 18.30 trybuny stadionu przy ul. Ejsmonda (tym, na którym później swoje mecze rozgrywała gdyńska Arka – przyp. autora) wypełniały tłumy. Panował zgiełk i rumor. Nad kibicami unosiły się kłęby papierosowego dymu. Od początku meczu przeważali gdynianie, ale brakowało im skuteczności. Po jednej z kontr bramkę dla Gedanii strzelił jeden z najlepszych przedwojennych napastników gdańskiego klubu Eryk Fallow. Ten sam, któremu udało mu się przeżyć hitlerowskie tortury w Victoriaschule w Gdańsku we wrześniu 1939 roku, pobyt w obozie w Grenzdorf (Graniczna Wieś) i całą okupację.

„Piłkarze Gromu wyrównali, ale mecz się zaostrzył, jedni i drudzy często faulowali. Po faulu na polu karnym Gromu sędzia podyktował dla Gedanii rzut karny, który na bramkę zamienił Fallow. Grom za wszelką chciał wyrównać i znów przeważał na boisku. Po jednej z akcji wychodzący na czystą pozycję zawodnik Gromu został brutalnie sfaulowany przez obrońcę Gedanii. Zawodnik Gromu nie czekał jednak na decyzję sędziego, tylko sam wymierzył sprawiedliwość uderzając w twarz faulującego gedanistę. Gdynian z czerwoną kartką musiał opuścić boisko, ale od tego momentu na trybunach zrobiło się bardzo „gorąco”. W kierunku sędziego poleciało z trybun, zajmowanych przez kibiców z Gdyni, mnóstwo inwektyw, a w kierunku gdańszczan nawet fragmenty ławek i kamienie. Rozpoczęła się regularna bitwa i demolka stadionu, ale porządek, skutecznie, przywracała wtedy milicja. Oba kluby miały zostać ukarane za zachowanie swoich kibiców.

Tomasz Kot w swoim artykule cytuje ówczesną trójmiejska prasę „Opinia sportowa Wybrzeża jest oburzona” oraz „Wypadek powyższy, nienotowany w historii piłkarstwa na Wybrzeżu (które swym moralnym prowadzeniem się dawało przykład innym okręgom) powinien być ostrzeżeniem dla kierowników zespołów sportowych, którzy pobudzają nadmierną ambicje domorosłych „asów”, co w konsekwencji przynosi opłakane skutki”.

Dwa lata później oba kluby połączono, a w 1950 roku nazwano „Kolejarzem”.


Na zdjęciu: Grom Gdynia i Gedania, jeszcze osobno. 1948 lub 1949 r. Pierwszy od lewej w środkowym rzędzie Roman Korynt, późniejszy piłkarz Gedanii, Lechii i reprezentacji Polski. Nad nim trener Ferdynand Fritsch. Fot. Archiwum Krzysztofa Jurasa