Wtorek zaczniemy od zaprezentowania Wam rozmowy redaktora Adama Mauksa z Trenerem Gedanii 1922 – Pawłem Szajrychem 🗣
„Paweł Szajrych: Zawodnik zawsze musi odnaleźć się na boisku
Jak Pana zdaniem wyglądała runda jesienna w wykonaniu drużyny rezerw Gedanii 1922?
Trzeba zacząć od tego, że przez trzy ostatnie lata nastąpiły duże zmiany organizacyjne. Dziś ta drużyna to połączenie juniora starszego i zawodników z pierwszego zespołu, którzy grają w niepełnym wymiarze czasowym. Dajemy więc możliwość grania większej liczbie zawodników. Trenujemy razem z Juniorem Starszym. Co weekend podejmujemy wspólnie decyzje, kto w której drużynie będzie miał najlepsze warunki do gry i rozwoju. Z minionej rundy jesteśmy w klubie bardzo zadowoleni. Szczególnie wtedy kiedy patrzymy na liczby, a te pokazują, że nasze założenia nie są wzięte z sufitu. Wystąpiło w rundzie jesiennej aż 36 zawodników, z czego 22 to juniorzy, czyli chłopcy w wieku 17 i 18 lat. W drużynie rezerw wystąpiło 31 wychowanków Gedanii 1922. W porównaniu do poprzednich rund to skok ilościowy o prawie 30 procent na korzyść. Wśród nich było też 29 młodzieżowców, czyli zawodników do 20 roku życia, a to oznacza, że drużyna co pół roku jest coraz młodsza, a – co ciekawe – także coraz skuteczniejsza. To cieszy nas podwójnie.
Wystarczy spojrzeć na tabelę V ligi, by zobaczyć, że macie duże szanse awansować do wyższej klasy rozrywkowej. Drużyna jest liderem klasy okręgowej w grupie Gdańsk I, ma 12 wygranych meczów, 3 remisy i tylko jedną porażkę.
Tak, mamy spore szansę na awans, ale podczas wigilii drużyny umówiliśmy się, że przez najbliższe pół roku nie poruszamy tematu awansu. On ma być efektem naszej dobrej gry, która wynika z ciężkiej pracy chłopaków na treningu. Ja uważam, że jeśli będziemy na niego zasługiwać, to awansujemy. Jeśli nie, to będzie znaczyć, że nie był to jeszcze nasz moment. Skupiamy się nie na awansie, a na rozwoju. A dopiero rozwój ma nam dać nagrodę w postaci awansu, który jest celem pośrednim.
Zna Pan dobrze tę drużynę. Jak wam się w niej współpracuje, jak radzicie sobie z różnicami zdań czy konfliktami?
Sytuacja jest ciekawa, bo wynik drugiej drużyny podobnie jak i pierwszej, to efekt pracy systemowej. To nie pojawiło się nagle. W roczniku 2005 jest w tej chwili najwięcej zawodników, którzy wchodzą do pierwszego zespołu. System, o którym wspomniałem to praca trenerów m.in. Krystiana Ryczkowskiego, Łukasza Skowrona, Dariusza Stasiuka, Krzysztofa Bąka i moja. Znamy dobrze tych chłopców, dużo o nich wiemy jako ludziach i piłkarzach. Pewnie, że miewamy problemy, bo one są zawsze i chyba w każdej grupie. Przecież każdy, kto np. nie zagrał całego meczu lub nie zagrał w ogóle ma prawo być niezadowolony. Ale sport poza tym, że wychowuje, to jest bezlitosny. Zawsze trzeba motywować zawodników, ale tak samo trzeba być wobec nich szczerym i umieć powiedzieć: „słuchaj, na tę chwilę nie możesz zagrać w meczu”. Zależy mi na tym, by wszyscy mieli tego świadomość. Żeby uniknąć sytuacji, że po kilku latach któryś z zawodników przyjdzie i powie: „No, ale trener zawsze mówił mi, że jestem super, ale nagle okazuje się, że nie gram”. I to byłby dużo większy problem. Staramy się rozwiązywać problemy w skali mikro, by potem nie mieć ich w skali makro. Mam wrażenie, że na tyle zgraną udało nam się „zbudować szatnię”, że wszyscy mamy określony cel, czyli rozwój. Widzę, że chłopacy lubią ze sobą spędzać czas, a to powoduje, że tych problemów jest mniej.
Czego brakuje Pana drużynie, by stwierdzić, że jest świetnie i już niczego więcej nie da się z nią zrobić?
Trener Pep Guardiola często powtarza na konferencjach prasowych, że doskonałość nie istnieje, ale mamy obowiązek do nie dążyć. Zawsze musimy szukać rzeczy, które można poprawić. Cel jest jasny: zawodnik, który wejdzie do pierwszego zespołu ma spełniać wymagania jego trenera. Pod względem rozumienia gry, techniki, zdolności motorycznych, ale nie na zasadzie „0-1″, że jest tylko jednak ścieżka czy przepis na sukces. Piłka się zmienia, wymagania trenerów się zmienią, oni też się zmieniają. Cieszę się, że osiągnęliśmy w klubie mały sukces, bo coraz mniej chłopaków rezygnuje z grania. Bo to jest problem często większy niż umiejętność gry. W Polsce widzę zjawisko polegające na tym, że że do piłki seniorskiej trafiają nie najlepsi juniorzy, ale ci najwytrwalsi. Tu chcielibyśmy zrobić krok do przodu. Jeśli ktoś gra u nas w juniorach młodszych, to najlepiej dla niego i klubu byłoby, żeby wytrwał do poziomu seniorskiego, dał sobie szansę i potem zdecydował czy chce iść w zawodowstwo czy sport amatorski. To jest też dla nas trenerów wyzwanie, by patrzeć na zawodnika jako jednostkę, a nie zawsze jako grupę. Bo dziś chłopak gra w juniorze młodszym, za tydzień w drugim zespole, a za dwa w pierwszym i będzie musiał odnaleźć się w różnych środowiskach. Niedawno był w Polsce wybitny trener Marcelo Bielsa, który na wykładzie, w którym uczestniczyłem powiedział, że według niego piłka nożna przyszłości to taka, w której zawodnik potrafi odnaleźć się w różnych sytuacjach. To jest dla nas kierunek: tak prowadzić szkolenie, by dać naszemu wychowankowi odpowiednio duży wachlarz umiejętności, aby później sam potrafił radzić sobie na boisku.”